Został z nami

Dlaczego, Apostołowie po wniebowstąpieniu Pana Jezusa wracali do Jerozolimy „pełni radości”, „wielbiąc i błogosławiąc Boga”? Czy wypadało im cieszyć się z odejścia Pana, którego tak bardzo kochali? Dlaczego – także dzisiaj – kiedy obchodzimy święto Wniebowstąpienia Pańskiego zbieramy się na radosnej liturgii, na prawdziwym świętowaniu? Czy to jest w porządku?


Tak, dlatego że w dzień wniebowstąpienia Pan Jezus – chociaż „obłok zabrał Go im sprzed oczu” – nas nie porzucił. Chociaż odszedł do nieba, to jednak został z nami na zawsze (obiecał przecież: „oto Ja jestem z wami po wszystkie czasy, aż do skończenia świata”).
Został z nami, a zmienił się tylko sposób Jego obecności. Do tamtej pory można Go było spotkać w Betlejem, Nazarecie, czy w Kanie Galilejskiej, w domu Piotra, Zacheusza lub Celnika, w drodze do Cezarei Filipowej, Jerozolimy albo Emaus. Od Jego wniebowstąpienia zmieniło się tyle, że aby spotkać Pana Jezusa nie musimy wyjeżdżać do dawnej Jerozolimy, ani żyć w Jego czasach. Wystarczy uważnie np. słuchać słowa Bożego albo choćby w najskromniejszym kościółku uczestniczyć w Mszy św. – a On już będzie z nami.
Odejście Pana Jezusa wyszło nam na dobre. Już go nie ogranicza posiadanie ludzkiego ciała (kto jest „cielesny” nie może być równocześnie w kilku miejscach naraz). Dzięki Jego wniebowstąpieniu miliony dzieci i dorosłych mogą Go spotykać codziennie w sakramentach świętych i słuchać Jego słów, chociaż mają skórę różnego koloru i mieszkają w najdalszych rejonach Ziemi.
Uroczystość wniebowstąpienia Pana Jezusa, to wielka radość dla nas – przypomina nam o tym, że i my odejdziemy do nieba, gdzie czeka na nas najlepszy Ojciec, który kocha nas bardziej, niż my to potrafimy. Cieszmy się więc i radujmy, bo nasza radość jest w niebie.
Przed wstąpieniem do nieba Pan Jezus powiedział do swoich uczniów, że mają iść i głosić Ewangelię. Po to ich przygotowywał tyle czasu, żeby teraz poszli do ludzi, żeby mówili o dobrym Bogu, żeby mówili o Zbawicielu, o Jego śmierci i zmartwychwstaniu.
Odtąd nie ma już Jezus na ziemi nóg, które poszłyby za zagubionymi, jak tylko nogi swoich uczniów. Odtąd nie ma już Jezus na ziemi rąk, które czyniłyby dobro, tylko ręce swoich uczniów. Odtąd nie ma Już Jezus na ziemi ust, które opowiadałyby ludziom o Bożej miłości, tylko usta swoich uczniów. Dlatego Jezus dał rozkaz: „Idźcie na cały świat…” Ten rozkaz dotyczy także nas. My też jesteśmy uczniami Pana Jezusa, należymy przecież do Niego od chwili chrztu. Dla nas cały świat to jest to miejsce, w którym aktualnie jesteśmy. Też mamy głosić Ewangel. Pomyślmy w jaki sposób możemy to robić w domu, w szkole, na ulicy?
Pan Jezus mówił jeszcze o znakach, jakie towarzyszyć będą tym, którzy uwierzą. Gdy czytamy Dzieje Apostolskie (jest to Księga Nowego Testamentu), to widzimy, że uczniowie Pana Jezusa czynili wiele znaków. To było wtedy bardzo potrzebne, wiele osób uwierzyło i przyjęło chrzest.
Uczniowie poszli i głosili wszędzie Ewangelię, a Pan współdziałał z nimi. To znaczy – Pan im pomagał.
Pan Jezus zawsze pomaga tym, którzy Go słuchają, którzy wypełniają Jego polecenia. Teraz też, to pewne. Nie od razu może widać tę pomoc Bożą. Czasami dopiero później można ją wyraźnie zobaczyć.